środa, 19 sierpnia 2015

Co się stało?



Dziewczyna szybko stwierdziła, że chłopak wcale nie wygląda normalnie. Ma straszne oczy, zielonożółte włosy, dziwne tatuaże na twarzy, w dodatku patrzy prosto na nią z dziwnym zachwytem. Trzymał w rękach ubrania. Czerwony mężczyzna uśmiechał się do niej przyjaźnie.
-Jestem profesor Eden. Witam cię w roku Ziemskim 2024- ukłonił się nisko jak gentleman. -Znajdujemy się w moim laboratorium, gdzie przespałaś w śpiączce ładny kawał czasu. Aż 2 ziemskie lata- wyprostował się. Dziewczyna dygnęła grzecznie zasłaniając biust. Chłopak jakby się obudził i od razu podał jej ubrania, które trzymał w rękach. Ręce też miał dziwne, jakby u owada, takie wielkie i pełne stawów. Według jej opinii, było ich za dużo, ale to nieważne. Ubrała się.
-Spałam aż dwa lata?- Posmutniała. -A co z tą apokalipsą?
Mężczyźni spojrzeli po sobie i posmutnieli.
-Musisz wiedzieć jedną, bardzo ważną rzecz- zaczął Eden. -Ludzka rasa jest już praktycznie na wymarciu. Ziemia do dzisiaj jest strasznie napromieniowana i ciężko jest nią gospodarować. Yrysh, dawaj statystyki- chłopak nieco się ożywił, oczy radośnie mu zaświeciły i zaczął paplać:
-Populację ludzką w kwadrancie Theta szacuje się na 12 jednostek, przy czym jedna trzecia jest jedynie hybrydą dwóch gatunków. W kwadrancie Pi i Xi odnotowano łącznie 5 jednostek ludzkich o nieskażonych genach. Najczęstsze spotykane gatunki krzyżowania z ludzkim DNA to...- Tu profesor zasłonił mu usta.
-Tyle wystarczy. Ona i tak nie zna więcej gatunków- szepnął konspiracyjnie. Dziewczyna zasłoniła nagie ciało całkiem gustownym ubraniem, a słuchając ich smutniała coraz bardziej. Była na wymarciu... Jej przyszłość maluje się w dość szarych barwach, najpewniej będzie musiała "krzyżować się" z jakimiś mutantami. Przeczesała włosy palcami, były zaskakująco miękkie i gładkie, ale to kolejna dygresja w jej głowie. Chłopak postanowił zmienić temat.
-Jak masz na imię?- Nie zna zbyt wiele tematów do rozmowy w towarzystwie.
-Sophia. A ty jesteś Irysz?- Wymówiła to dość niezdarnie, ale nie przejął się tym.
-Moje imię to Yryshbaranhat, ale możesz mówić Irysz, jeśli ci wygodniej- podrapał się zakłopotany w policzek. Dziewczynie słysząc to imię na myśl przyszła owieczka w cylindrze jedząca ryż z miski. Zachichotała.
-Dobrze się czujesz?- Zapytał profesor, nie widział w tym nic zabawnego.
-Cóż... W sumie to cieszę się, że nie zginęłam tam na pustkowiu. Ale to dziwne... Byłam na powierzchni kilka minut, promieniowanie chyba powinno mi zrobić krzywdę- mężczyźni znów po sobie spojrzeli, ale tym razem radośnie.
-Bałem się, że nie zapytasz- Yrysh pobiegł po coś do pokoju obok.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Rebirth

Dziewczyna obudziła się nieco zmęczona, ale z poczuciem czystości i ciepła dookoła. Otworzyła oczy i szybko zrozumiała że znajduje się w jakiejś wielkiej kadzi z zieloną cieczą. Oddychała w niej swobodnie co było wręcz irracjonalne. Na jej przegubie zaciśnięta była opaska z kablem, monitorująca pracę jej serca na ekranie za naczyniem. Zmrużyła oczy chcąc zobaczyć co jest za naczyniem, oparła dłonie i czoło o szybę próbując rozpoznać kształty. Nie było to łatwe, bo strasznie kręciło jej się w głowie.
Obraz w miarę jej się wyostrzył dopiero po kilku minutach. Znajdowała się w ogromnym laboratorium. Komputery, dziwne maszyny, broń, rośliny w słoikach itp. O jedną z maszyn opierał się mężczyzna. Siedział na poduszce i czytał książkę. Wyglądał całkiem normalnie, tylko przez tę zieloną ciecz, w jakiej się znajdowała wszystko dookoła miało zafałszowane kolory. Zapukała w szybę żeby zwrócić jego uwagę. Odwrócił twarz w jej stronę i niemo krzyknął. Zaczął poruszać ustami jakby kogoś wołał po czym wybiegł z pomieszczenia. Poczuła się dziwnie. Po chwili jednak poziom cieczy w kadzi zaczął gwałtownie opadać. Spojrzała w dół chcąc trafić stopami w podłoże i uświadomiła sobie że jest goła... a ten chłopak siedział tu nie wiadomo jak długo i patrzył na jej goliznę. Stanęła i wyprostowała plecy. Wszystkie chrząstki niemiłosiernie jej chrupały. Z zaskoczenia zlał ją strumień ciepłej wody, a potem powietrza. Zaczęła kaszleć zdziwiona i rozejrzała się. Za nią stał chłopak sprzed chwili i... coś co mogło by przypominać mężczyznę, gdyby nie czerwona skóra, szpiczaste uszy i czarne jak dwie studnie oczy,
-Witaj! Nareszcie się obudziłaś- zaświergotał ten drugi, otwierając naczynie.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Prolog: Koniec Świata

Wszyscy wiedzieli że to się stanie. Nie było co do tego wątpliwości już od zarania dziejów. Ludzkość powoli wyniszczała sama siebie, aż w końcu trzecia wojna światowa zakończyła wszystko. Trzy bomby atomowe wybuchły niemal jednocześnie. Niektórzy nawet nie zauważyli co ich zabiło, inni cierpieli kilka godzin, a niektórzy już od dawna chowali się w schronach. Tych trzecich nie było wiele, 30, może 40 sztuk. Tylko dlatego że bunkry były z dala od źródeł promieniowania. Liczniki Geigera wariowały nawet po miesiącu, ale ktoś musiał w końcu wyjść po zapasy. Padło na niską siedemnastolatkę o włosach w kolorze mysiego blondu i zielonoszarych oczach. Ubrała maskę przeciwgazową mając nadzieję że to wystarczy, ale myliła się. Wyszła ze schronu, ale po zrobieniu kilku kroków upadła czując że kolana się pod nią trzęsą. Oczy jej zaszły mgłą. Ostatnie co widziała, to dwie wysokie postacie nachylające się nad nią...